Nie od dziś wiadomo, że słodzone napoje gazowane są, delikatnie mówiąc, nienajzdrowsze. Czy da się przygotować taki napój w domu, tak, by zawierał mniej cukru, a jednocześnie był smaczny i orzeźwiający? Oczywiście, że tak. Dzisiaj przyjrzę się domowej lemoniadzie.
Przepis
Domowa lemoniada może być przygotowana na wiele sposobów, z różnych składników. Poniżej podaję przepis na podstawową jej wersję. Proporcje składników są dostosowane do moich prywatnych upodobań i oczywiście podlegają modyfikacjom. Zmienić można zarówno ilość cukru, jak i soku z cytryny. O modyfikacjach i dodatkowych składnikach napiszę w sekcji Dodatkowe informacje. Proporcje podane poniżej są na 1 litr lemoniady. Oczywiście typowa partia jest większa – w moim przypadku zazwyczaj 5 litrów.
Składniki
- woda
- sok wyciśnięty z 2 cytryn
- 50 g cukru
- 0,1 g drożdży
Przygotowanie
Sok z cytryn umieścić w naczyniu. Dopełnić wodą do 1 litra. Dokładnie rozpuścić w płynie cukier. Drożdże dokładnie rozprowadzić w części płynu, po czym wlać do naczynia. Przelać do butelek i szczelnie zamknąć (idealnie nadają się krachle, czyli butelki z zamknięciem kabłąkowym). Przechowywać w temperaturze pokojowej przez 2-3 dni, po czym wstawić butelki do lodówki w celu spowolnienia dalszej fermentacji i zapobieżenia przegazowaniu.
Dodatkowe informacje
Powyższy przepis jest podstawą, którą można dowolnie modyfikować i wzbogacać.
Ilość cukru podlega zmianom. Ja używam 50 g na litr, co daje orzeźwiający, wyraźnie kwaskowaty napój, jednak można go użyć mniej lub więcej, zależnie od oczekiwanego smaku. Cukier można zastąpić wybranym słodzikiem. O ile użyto nie mniej niż 1,5-2 cytryn na litr lemoniady, powinno być w niej wystarczająco dużo naturalnie występujących cukrów, by się nagazowała. Należy jednak pamiętać, że poszczególne owoce są różnych rozmiarów i mogą nieco różnić się zawartością cukrów.
Ilość soku z cytryny na litr napoju również można zmienić. Dwie cytryny dają wyraźny cytrynowy smak, ale nie tak kwaśny, by trzeba go było kontrować bardzo dużą ilością cukru. Zamiana soku cytrynowego na inny jest również możliwa, jednak zalecam eksperymentowanie z niewielkimi ilościami napoju. Nie każdy sok da przyjemny efekt. Dla przykładu, sok z pomarańczy często daje w efekcie nieco siarkowy, niezbyt przyjemny zapach. Jest to efekt pracy drożdży.
Nagazowanie można oczywiście uzyskać innymi sposobami niż fermentując lemoniadę za pomocą drożdży. Do natychmiastowej konsumpcji świetnie nadaje się gazowana woda mineralna. Istnieją także urządzenia przeznaczone do nagazowywania napojów.
Ja lubię wodę na lemoniadę zagotować z dodatkowymi składnikami, tworząc ekstrakt wzbogacający smak lemoniady. W tym celu można użyć imbiru, herbaty, ziół, np. mięty, czy przypraw korzennych. Ciekawym zabiegiem jest też zastąpienie wody sokiem wyciśniętym ze świeżego ogórka. Taka ogórkowa lemoniada jest niesamowicie orzeźwiająca.
Transkrypcja filmu
Lubię słodkie gazowane napoje. Wiem też, że mogą być niezdrowe, więc pijam je rzadko. A kiedy już je piję, często robię je sam. Dzisiaj przygotuję podstawową lemoniadę. Pełny przepis wraz z przykładami alternatywnych składników można znaleźć na blogu.
Zanim zacznę, upewniam się, że mam pod ręką wrzącą wodę. Pozostałe składniki to cytryny, cukier, imbir (który jest opcjonalny) oraz drożdże.
Wlewam nieco wody do garnka. Nie potrzebuję dużo, najwyżej jedną trzecią łącznej objętości. Wsypuję też cukier. Chcę zrobić najpierw lekki napar imbirowy. W tym celu odkrajam niewielki kawałek imbiru, obieram go i kroję. Garnek postoi kilka minut na ogniu. W tym czasie cukier się całkowicie rozpuści, a wrzątek wyciągnie smak z imbiru.
Cytryny są następne. Przepoławiam je i wyciskam z nich sok.
Napar z imbiru jest gotowy, mogę więc wyłowić plasterki imbiru. Dolewam zimnej wody z kranu. Temperatura płynu powinna spaść poniżej 45°C, żeby drożdże mogły nagazować lemoniadę. Następnie dodaję sok. Przecedzam go w celu usunięcia resztek miąższu cytryny. Stanowią one punkt nukleacji, co sprawia, że nagazowana lemoniada wystrzeliwuje z otwartej butelki jak z fontanny.
Rozpuszczam drożdże w odrobinie płynu i wlewam do garnka. Teraz zostaje tylko napełnić butelki. Zostawiam nieco miejsca w szyjkach. Zamknięte butelki postoją w temperaturze pokojowej przez dwa do trzech dni. Sprawdzam poziom nagazowania regularnie, a gdy lemoniada już musuje, przenoszę butelki do lodówki.
Lemoniada zawiera dwa źródła fermentowalnych cukrów. Cukier, który dodałem, to sacharoza, dwucukier, który drożdże hydrolizują do glukozy i fruktozy za pomocą enzymu zwanego inwertazą. Kwaśne środowisko wytworzone przez kwasy karboksylowe, między innymi cytrynowy i jabłkowy, przyspiesza ten proces. Sok cytrynowy również zawiera sacharozę, a także monosacharydy: glukozę, fruktozę, galaktozę i mannozę. Drożdże pozyskują z nich energię w procesie glikolizy. Wytwarza ona etanol i dwutlenek węgla. Ten ostatni sprawia, że lemoniada staje się musująca.
Czas na degustację. Aromat jest, jak można się było spodziewać, przyjemny. Cytrynowy z ledwo wyczuwalną nutką imbiru. Smak jest taki, jak lubię: lekko kwaśny, ze słodyczą ledwie kontrującą kwaśność. Smak imbiru jest na granicy percepcji. Napój jest orzeźwiający i pomimo, że dostarcza kalorii, zawiera wszak cukier, to z pewnością ma go znacznie mniej niż gazowane napoje ze sklepu.