W latach 80 smak papryki konserwowej mogłem poznać dzięki słoiczkom papryki importowanej z Bułgarii. Zawartość pozostawiała wiele do życzenia – używano tam papryki o cienkich ściankach, miąższu było tam tyle, co skórki. Trudno jednak było o alternatywę i jadłem to, co rodzice dali radę kupić. Dziś na szczęście można z łatwością przygotować paprykę konserwową w domu, a jej konsystencja i smak będą lepsze niż tej ze sklepu – nie tylko z tego sprzed 40 lat.
Przepis
Podane ilości wystarczą na dwa słoiki 720 ml. Stężenie kwasu octowego w zalewie to około 1,43% – w razie używania octu o stężeniu innym niż 10%, warto przeliczyć proporcje octu i wody w kalkulatorze zalewy octowej.
- 4 dorodne papryki słodkie
- 600 g wody
- 100 g octu 10%
- 4 liście laurowe
- 6-10 ziaren czarnego pieprzu
- ziarna gorczycy
- 50 g cukru
- 15 g soli
Paprykę umyć, usunąć gniazda nasienne i wszystkie pestki. Pokroić w dowolny sposób. Sparzyć: wrzucić do wrzątku, zaczekać aż ponownie zawrze i odliczyć 1-2 minuty. Przełożyć do miski.
Do rondelka wlać wodę, ocet, dodać cukier, sól i liście laurowe. Zagotować zalewę, mieszając aż do rozpuszczenia się cukru. Gotować na małym ogniu pod przykryciem przez 5 minut, aby wyciągnąć aromat z liści laurowych.
Na dnie słoików umieścić po kilka ziaren pieprzu i po trzy szczypty gorczycy. Paprykę upchać ciasno. Zalać zalewą tak, by przykryć wszystkie składniki.
Słoiki zakręcić lekko i krótko zapasteryzować we wrzątku – nie dłużej niż 5 minut. Następnie mocno zakręcić i odstawić denkiem do góry, owinięte w koc lub ręcznik, na noc. Jeśli słoiki są szczelne, po ostygnięciu nakrętki będą wklęsłe.
Papryka jest gotowa do spożycia od razu, ale warto dać jej co najmniej tydzień, aby smaki się lepiej przenikły.
Transkrypcja filmu
Smak papryki konserwowej towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa. W latach 80. słoiczki papryki w occie były importowane z Bułgarii. Dzisiaj wiele rodzimych marek ma je w swojej ofercie. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by taką paprykę przygotować w domu. Pełny przepis z proporcjami składników można znaleźć na blogu.
Czy marynujecie w domu paprykę? Czym różnią się Wasze przepisy? Dajcie znać w komentarzach!
Papryka jest najważniejsza. Zazwyczaj używam zwykłej papryki słodkiej ze względu na jej gruby miąższ. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by użyć innych odmian, np. Ramiro. Czasem dodaję też ostrej papryczki. Dzisiaj bawię się kolorem i używam papryki czerwonej, żółtej i zielonej. Przygotowałem też ziarna pieprzu i gorczycę. Tutaj czarna, bo mam jej bardzo dużo, ale zwykle używa się białej. Zalewa będzie z kolei wymagała octu, wody, kilku liści laurowych, soli i cukru.
Zaczynam od pokrojenia papryki. Przecinam je na pół, po czym wycinam gniazda nasienne. Przygotowane połówki kroję wedle uznania. Ja lubię dwucentymetrową kostkę, ale rozmiar kawałków nie jest ważny. Mogą to być zarówno ćwiartki papryki, jak i cienkie paski.
Na palniku kuchenki stawiam garnek do połowy wypełniony wodą. Doprowadzam ją do wrzenia. Gdy już się gotuje, wrzucam do niej pokrojoną paprykę i czekam, aż woda ponownie zawrze. Przykrycie garnka trochę to przyspiesza. Od chwili ponownego zawrzenia odliczam jedną, maksymalnie dwie minuty, po czym wyjmuję paprykę łyżką cedzakową do miski. Wody z garnka nie wylewam. Za chwilę mi się przyda.
Garnek zastępuję rondelkiem, w którym przygotuję zalewę octową. Wlewam do niego wodę i ocet. Wrzucam też liście laurowe, sól i cukier. Podgrzewam zalewę pod przykryciem. Mieszam często dopóki cukier się nie rozpuści. Gdy zalewa zawrze, zmniejszam ogień i pozwalam jej się bardzo delikatnie gotować przez pięć minut. Dzięki temu liście laurowe oddadzą mnóstwo aromatu.
Podczas gdy zalewa się gotuje, napełniam słoiki. Najpierw wrzucam do nich po kilka ziaren czarnego pieprzu. Następnie kilka szczypt gorczycy. Paprykę upycham dość ciasno. Jest jeszcze gorąca, więc przydaje się do tego łyżka. Wreszcie napełniam słoiki gorącą zalewą. Nalewam jej dość dużo, musi bowiem przykryć wszystkie składniki. Na wierzch wkładam dociski fermentacyjne. Nie są niezbędne, ale przytrzymają paprykę pod powierzchnią zalewy. Zakręcam słoiki, ale bez użycia nadmiernej siły.
Na kuchence ponownie stawiam garnek, w którym parzyła się papryka. Będę w nim pasteryzował słoiki. Na dno wkładam złożoną ścierkę, a na niej ustawiam słoiki z papryką. Woda ma zbliżoną temperaturę do zawartości słoików, więc szkło nie pęknie. Dopełniam garnek wodą tak, by sięgała niemal do zakrętek słoików. Następnie podgrzewam ją, a od momentu zawrzenia odliczam 4-5 minut. Dłuższa pasteryzacja nie jest wskazana, gdyż papryka mogłaby stać się zbyt miękka. Po upływie 5 minut wyjmuję słoiki i mocno dokręcam zakrętki. Ustawiam je do góry nogami na złożonym dużym ręczniku. Dzięki temu mam pewność, że zakrętki również będą miały kontakt z gorącą zalewą. Słoiki zawijam w ręcznik i zostawiam je na noc do ostygnięcia.
Następnego ranka odwijam słoiki. Są jeszcze ciepłe. Jeśli którakolwiek zakrętka jest nieszczelna, łatwo na tym etapie to rozpoznać. Ręcznik pod słoikami powinien być suchy i czysty, a zakrętki powinny być wklęsłe od podciśnienia wytworzonego przez schłodzoną zalewę. Teraz papryka trafi do spiżarni, gdzie zaczeka co najmniej tydzień na otwarcie. W tym czasie wszystkie smaki ładnie się ułożą.
Czerwona i żółta papryka zachowują swoje intensywne kolory, natomiast papryka zielona zmienia kolor na oliwkowy. Dzieje się tak, ponieważ pod wpływem kwasu zawarty w niej chlorofil ulega przemianie do feofityny. Dzieje się tak ze wszystkimi zielonymi warzywami.
Po tygodniu mogę wreszcie otworzyć słoik. Zalewa pachnie bardzo intensywnie. Zapach octu miesza się z liśćmi laurowymi i papryką. Jest bogaty i przyjemny. Smak jest przyjemnie zbalansowany, słodki i kwaśny. A papryka jest nadal chrupiąca!
Co prawda lubię marynowaną paprykę jeść jako przekąskę, tym razem przygotowałem do niej pyszną kanapkę. Papryka doprawdy przenosi kanapkę na zupełnie inny poziom!